poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Lista lokalizacji w Google Street View


Przy pisaniu artykułu na temat muzeów w Google Street View, jak i poszukując zdjęć atrakcji turystycznych w Polsce zacząłem się zastanawiać, czy istnieje rzetelne źródło przedstawiające listę miejsc dostępnych w Street View. Mnie narzędzie to ułatwiło życie wprost nie do opisania. Gdy tylko planuję wizytę w którymś z miast dostępnych w Street View, najpierw zapoznaję się z trasą dzięki Google. Być może wirtualny spacer stanie się dla was wakacyjną inspiracją?

Odpowiedz na zadane wcześniej pytanie okazała się prosta – wykaz miast i państw w Google Street View dostępny jest na Wikipedii. Znajdziecie go pod następującym adresem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Google_Street_View . Są tu również wszystkie miejsca w Polsce, które zobaczyć możemy w Street View.

Wyjątkowo zainteresowało mnie, że usługa ta pozwala nam na spacer po części AntarktydyHalf Moon Island i Szetlandy Południowe. Gorąco polecam, chociaż materiału nie zobaczycie wiele, to i tak zabawa jest godna kilku chwil.

Warto także zapoznać się z nieco bardziej egzotycznymi państwami, jak Tajlandia, Singapur, Republika Południowej Afryki, Izrael, Makau albo Hong Kong. Zakochać się można również w bliższych, europejskich krajach.

Przy okazji polecam także angielski wykaz, według mnie nieco bardziej czytelny: http://en.wikipedia.org/wiki/Google_Street_View

niedziela, 22 kwietnia 2012

Anonimowa wyszukiwarka internetowa - Duck Duck Go


Jednym z popularnych w ostatnim czasie tematów są anonimowe wyszukiwarki internetowe. Ze statystyk bloga wynika, że zagadnienie to sprowadziło już tutaj wielu czytelników. To dobrze. Oznacza to, że dojrzewamy jako społeczeństwo i prywatność w Sieci staje się dla nas istotnym zagadnieniem. Nie będę wnikał w przyczyny, spróbuję natomiast przekonać niezdecydowanych. Często spotykam się z pytaniem „po co mi to? (przecież nie mam nic do ukrycia)”. Dlatego też przedstawię kilka zalet anonimowego wyszukiwania w Internecie.

Moją opinię na temat jednej z najbardziej popularnych anonimowych wyszukiwarek (czyli startpage / ixquick ) wyraziłem już wcześniej na łamach blogu. Tym razem skupię się na innej – DuckDuckGo. Zasada działania jest podobna. Wyszukiwarka nie przechowuje Waszych danych, nie udostępnia ich nikomu i zapewnia anonimowość (nie zapisuje IP!). Nie będę się rozpisywał o opcjach, jakie udostępnia DDG. Krótko mówiąc, pozwala Wam na to samo co inne – można szukać obrazów i konstruować typowe zapytania. Można też szukać wewnątrz najpopularniejszych portali, takich jak Wikipedia czy Amazon. Nie brakuje też innych znanych opcji, jak wyszukiwanie daty, obliczenia, czy losowe wartości. Lista opcji znajduje się pod adresem https://duckduckgo.com/goodies.html - wraz ze zbiorem przydatnych odnośników. Działają także operatory: http://help.duckduckgo.com/customer/portal/articles/300304-syntax


Dlaczego warto korzystać z anonimowej wyszukiwarki, jak DuckDuckGo lub Startpage?

  • ·         Unikasz tworzenia profilu użytkownika przez wyszukiwarkę. Nikt nie dowie się, co lubisz, a czego nie. Nie dzielisz się z nikim swoimi poglądami, jeśli nie chcesz.
  • ·         W praktyce, prócz zwiększonego bezpieczeństwa (finansowego, wizerunkowego itd.) uwolnisz się od kłopotliwych reklam, skierowanych bezpośrednio do Ciebie. Otrzymasz też bardziej wiarygodne i pełne wyniki wyszukiwania, ponieważ większość wyszukiwarek filtruje wyniki tak, by odpowiadały one Twoim preferencjom!
  • ·         Chronisz się przed ciekawskimi. Do Twoich danych i preferencji mogą mieć dostęp hakerzy, pracownicy związani z wyszukiwarką, właściciele stron, które oglądasz a także zainteresowane firmy, które zapłacą za te dane. Mogą to być Twoi pracodawcy, kontrahenci, albo ktoś, kto chce narobić Ci problemów. Dostępu do nich mogą też oczekiwać służby państwowe.
  • ·         Warto pamiętać, że nie można przewidzieć przyszłości. Postęp technologiczny może dać ludziom do rąk narzędzia, które umożliwią im w jakimś stopniu dostęp do historii waszego wyszukiwania.
  • ·         Jeżeli jesteś studentem, dziennikarzem, handlowcem lub innym specjalistą, korzyści płynące z używania anonimowej wyszukiwarki mogą być ogromne. Nie tylko strzeżesz swoich tajemnic zawodowych, ale też zapewniasz sobie bardziej wiarygodne i kompletne wyniki wyszukiwania. Oszczędzasz zatem czas i pieniądze. To nie żart. Zjawisko to zwane jest „filter bubble” i powstały na ten temat nawet książki.
 Do tematu radzę podejść na poważnie. Wierzcie, że wyniki wyszukiwania różnią się na różnych komputerach. Jeżeli nadal macie wątpliwości, zróbcie eksperyment. Wyszukajcie informacji na tematy których już szukaliście. Mogą być to także strony lub blog którego prowadzicie, lub którego już odwiedzaliście przez daną wyszukiwarkę. Zapamiętajcie wyniki i porównajcie je z tymi, które otrzymacie u znajomych, w pracy, albo np. w bibliotece. Ważne, by były to miejsca w których nie korzystaliście wcześniej wielokrotnie z wyszukiwarki. Zdarza się, że wyniki różnią się całkowicie! Sprawdziłem! Oczywiście ma na to wpływ szereg czynników (np. lokalizacja, język), warto jednak mieć świadomość różnic w wyszukiwaniu. Chętnie poznam Wasze opinie na temat tej wyszukiwarki!

Więcej na temat prywatności i "filter bubble" w Duck Duck Go:


piątek, 20 kwietnia 2012

Google vs Facebook - ciąg dalszy

Wojna między Facebookiem i Google trwa w najlepsze. Ten pierwszy niedawno dokonał zakupu aplikacji instagram. Jej dotychczasowi właściciele zarobili miliard dolarów, co według mnie stanowi całkowicie nieadekwatną kwotę. Serwisów tego typu w sieci jest wiele. Widocznie jednak moda wygrała ze zdrowym rozsądkiem…

Z kolei Google zapowiedziało niedawno pracę nad interesującym wynalazkiem. W ręce użytkowników mogą trafić multimedialne okulary, pełniące rolę wielu urządzeń przenośnych jednocześnie. Film udostępniony przez Google prezentuje połączenie okularów z wieloma aplikacjami społecznościowymi, mapą, smart fonem, kalendarzem i tym podobnymi gadżetami. Nie podano niestety daty wydania na rynek takiego produktu. Na razie jest to jedynie projekt, a film oczywiście nie oddaje rzeczywistości. Wszystko to jednak jest już w zasięgu ręki, a niektóre rozwiązania znane są już dziś w smartfonowych aplikacjach, które np. rozpoznają obiekty i pozwalają nam na zapoznanie się z opinią użytkowników na temat tych produktów.

 

Wygląda na to, że w wyniku pojedynku liderów na rynku social media trudno pisać na inne tematy. Postaram się jednak to zmienić i w najbliższym czasie napisać coś interesujących narzędziach do wyszukiwania informacji w Sieci.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rynek e-booków w Polsce i na świecie


Cały czas aktualne wydaje się pytanie, czy e-book wyprze tradycyjne, papierowe książki? Wiele wskazuje na to, że tak się nie stanie, ale nadal jest to duży rynek, który musi jeszcze „dojrzeć”. Tymczasem zainteresowanie e-bookami najwyraźniej maleje, co ilustruje poniższy wykres demonstrujący popularność hasła "e-book" w wyszukiwarce Google.



Mimo to, Amazon.com nie poprzestaje w promowaniu popularnego czytnika Kindle, co świadczy o tym, że najwyraźniej jest to opłacalny interes. Pewne znaczenie może mieć także rosnąca popularność smartfonów i tabletów.

Jak sytuacja wygląda w Polsce? Serwis literalubicyfre.pl wylicza, że rynek e-booków stanowi zaledwie 0,4% całego rynku wydawniczego. Mimo, że obliczenia te mają swoje wady (nie uwzględniają rynku wtórnego, piractwa itd.) to ich wynik wydaje się dość wiarygodny. Nadal brakuje także e-booków w bibliotekach.

Tymczasem w Stanach Zjednoczonych  już niemal co trzeci dorosły Amerykanin posiada czytnik e-booków. Liczba ta stale rośnie i trudno dziś przewidzieć, czy trend się utrzyma. Może zatem przyszłość e-booków leży w książkach językowych lub edukacyjnych? Te drugie otrzymały swoją szansę w Korei Południowej. Postępowi Koreańczycy wprowadzili bowiem do szkół elektroniczne wersje podręczników. Wynik eksperymentu zasmuci jednak fanów e-booków. Elektroniczne podręczniki nie sprawdziły się i obecnie koreański rząd wycofuje je ze szkół. Jak można się było spodziewać, przywiązanie do tradycyjnego nośnika oraz szereg zalet drukowanych książek nadal zostawia w tyle e-booki. Dodatkowym zagrożeniem jest wpływ czytania elektronicznych książek na zdrowie. Nieustanne obcowanie uczniów z komputerem sprzyja też rozwojowi uzależnienia od niego.

Jedno jest pewne – rynek nadal nie jest skrupulatnie zbadany i być może znajduje się w nim niemały potencjał. Pewnym rozwiązaniem może być postawienie na interakcje. Na przykład taką, jaką znamy ze środowiska Sieci, lub też programów edukacyjnych.

Niebawem postaram się także przybliżyć kilka źródeł, z których legalnie można czerpać darmowe e-booki.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Nowy wygląd Google+

Po pierwszych ekstatycznych reakcjach na pojawienie się Google+, dziś pojawiają się liczne głosy wieszczące porażkę tego serwisu społecznościowego. Sam odnoszę podobne wrażenie, jednak najnowsze zmiany w serwisie dają wiele do myślenia. Przez ostatni rok byliśmy świadkami rezygnacji Google z wielu swoich pomysłów. Tymczasem w przypadku Google+ zdecydowano się na… odświeżenie interfejsu! 

Taki ruch z pewnością świadczy o determinacji internetowego giganta w wojnie, która prowadzi z Facebookiem o klientów zainteresowanych społecznościowymi aspektami Sieci.

Mamy zatem do czynienia z nowym podejściem Google+. Sprawdzone, dobre praktyki promowane przez Facebook zostają tym razem w tyle. Google stawia wszystko na jedną kartę, upraszcza wygląd serwisu i jego funkcjonalność, a także pozbywa się wielu podobieństw z Facebookiem.

Przede wszystkim, ciężar nawigacji w serwisie zostaje przerzucony na lewą stronę. Tam też pojawi się pasek z używanymi przez nas aplikacjami, który możemy dowolnie modyfikować. Wygodniejsze będzie także przeglądanie zdjęć (między innymi dzięki interaktywnemu menu), a czat został uaktualniony o zdjęcia. Zmianie uległo także zarządzanie treścią – do naszej dyspozycji trafiły charakterystyczne karty. Dużą wagę przywiązano także do „hangouts” czyli odpowiednika Facebookowych „events”. Zmiany te ilustruje oficjalny film:

Czy zmiany te są dostatecznie innowacyjne i atrakcyjne dla użytkowników? To zapewne okaże się w najbliższych miesiącach. Tymczasem walka dwóch liderów w Internecie nabiera rozpędu.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Muzea w Google Street View


Niedawno mogliśmy się cieszyć z udostępnienia w Polsce usługi Google Street View. W pierwszej kolejności spacerowaliśmy po ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Obecnie możemy zwiedzać kilka największych miast w kraju oraz wybranych atrakcji turystycznych (na przykład zamek w Malborku czy molo w Sopocie. Tutaj ładnie przedstawiono miejsca włączone do usługi).

Na tym jednak nie kończą się najnowsze atrakcje związane z wirtualnymi spacerami proponowanymi przez Google. Firma kontynuuje bowiem projekt artystyczny, umożliwiający odbiorcom zapoznanie się z ofertą muzeów na całym świecie. 

Otrzymaliśmy zatem szansę na odwiedzenie 46 muzeów za pomocą Street View. Fotografowane obiekty to z resztą nie tylko muzea – możemy przespacerować się na przykład po Białym Domu.

Aktualne zmiany to jednak przede wszystkim zbiór fotografii przedstawiających kolekcje muzeów i innych tego typu obiektów. Google udostępnia nam aż 151 takich kolekcji. W tym gronie nie brakuje również polskich placówek – pałacu w Wilanowie i Muzeum Sztuki w Łodzi. Wszystkie dzieła zostały sfotografowane w bardzo dużej rozdzielczości, co z pewnością jest dodatkowym atutem projektu. Warto również dodać, że serwis (jak przystało na Google) jest bardzo intuicyjny i interaktywny.

Do muzeów i innych obiektów usytuowanych na mapie możemy się dostać za pomocą tego adresu:

niedziela, 1 kwietnia 2012

Google Maps w wersji 8-bit dla NES


Od czasu do czasu Google zaskakuje nas nietypowymi, zabawnymi aktualizacjami swoich produktów. Tak jest i tym razem (z okazji pierwszego kwietnia) w przypadku popularnego Google Maps. Ciekawostka zainteresuje z pewnością fanów Game Boy oraz doświadczonych graczy, gdyż mapy Google przedstawiono nam tym razem… w wersji 8-bit! Poniżej prezentuję obrazek, pokazujący większy wycinek takiej mapy:


W „nowej” wersji Google Maps mamy także możliwość chodzenia po ulicach za pomocą Street View. W miejsce charakterystycznego, żółtego ludzika, na wybranym terenie ustawiamy… wikinga (widocznego na pierwszym obrazku). 8-bitowy Street View przywodzi na myśl stare czasy, gry w grach komputerowych liczył się jeszcze pomysł i fabuła... Poniżej widok z Tokio:
Dodatkowo mamy możliwość wypełniania "questów", a cała zabawa powstała z myślą o użytkownikach oldschoolowej konsoli NES. Sprawę wyjaśnia pracownik Google w poniższym nagraniu:


Trudno powiedzieć, jaki był cel (i czy można w ogóle mówić o celu) stojący za stworzeniem takiej nietypowej wersji popularnej usługi. Warto jednak poświęcić chwilę i powspominać dawne, lepsze czasy. Przy okazji potwierdza się, że Google nie zaprzestaje w działaniach mających na celu aktywizowanie użytkowników. Niedawno pisałem o grze A Google A Day, teraz bawimy się z nowymi mapami, a niebawem, być może będziemy mogli komentować zasoby Internetu przy pomocy nowych narzędzi – o tym postaram się napisać już niebawem. To ważny temat, bo jeśli doniesienia się potwierdzą, zapowiada się kolejny etap wojny o pozycję lidera w Internecie.

Google Maps w wersji 8-bit: http://maps.google.com/?t=8&utm_campaign=8bit&utm_source=yt 
Swoją drogą Google na prima aprilis zafundowało nam w końcu wyjątkowo udaną zabawę :). Dobrze by było, żeby stało się to inspiracją dla innych serwisów...